Imię: DINGO

W kwietniu 2010r Prezes Radomszczańskiego TOZ przywiozła do fundacji schorowanego, bezdomnego wilczura. Na zdjęciach widać ogrom cierpienia  psa. Potężne stany zapalne uszu, stawów, bóle mięśni - powodowały silne zawodzenie zwierzęcia. Trzepaniem łba próbował sobie ulżyć w bólu. Z uszu tryskała ropa. Zapalenie stawów uniemożliwiało swobodne poruszanie się. Łojotokowe zapalenie skóry dawało nieprzyjemny zapach. W niektórych miejscach sączyła się surowica .
Lekarze "Vetmedicoru" w Tarnowskich Górach rozpoczęli walkę o ulgę w cierpieniu zwierzęcia. Dokonano wymazów z uszu. Pobrano krew na badania diagnostyczne. Zastosowano kosztowne leczenie celowane. Wyniki wymazów z antybiogramem nie dawały możliwości tańszego leczenia.

 

Temat Dingo na forum Dogomania (KLIK)

 

Na zdjęciach widać potężną budowę łap Dinga. Świadczy to o tym ,że był i jest prawdziwym wilczurem. Niestety stawy tych łap są bardzo chore..........widać torbiele wysiękowe wokół pięt łap tylnych.

Na pierwszych dwóch zdjęciach widać ruchy Dinga po zakończonej pierwszej sesji terapeutycznej. Nastąpiła niewielka poprawa.
Aby Dingo "nie przestał" chodzić wskutek problemów statwowych, zastosowano ostre leczenie farmakologiczne. Niestety piesek zareagował na leczenie  biegunką i zmianami skórnymi. Wycofano podawanie leków. Nastąpiło golenie sierści, leczenie miejscowych zmian skórnych - uprzedzono i zahamowano ewentualne wypadanie tkanki. Stare wilczury często cierpią na objaw wypadania tkanki. Należy szybko zaobserwować te zmiany , aby zapobiec tragedii.

Dingo walczy z chorobą i swoją starością. Jego los zależy do ludzi. Stawy nadal "dekorują" torbiele.
Kto zaadoptuje 12-sto letniego wilczura , któremu prawdopodobnie zmarł właściciel - co było przyczyną bezdomności samca - koczującego w siarczyste mrozy na cmentarzu w Gminie Lgota Wielka.

 

 

 

- wizyta lekarska w dniu 19 XI 2010r przebiegała w pełnym optymizmie. Pani doktor była zachwycona efektami indywidualnej opieki nad Dingo . Duże brawa dla pani Jadwigi , która poświęca mu cały swój czas! Pies miał wspaniałą , pachnącą sierść. Ruszał się żwawiej i z większą ochotą. Wysięki stawowe były mniejsze. Dingo nie trzepał już łebkiem ,co świadczy o poprawie stanu zdrowia uszu. Nie wył z bólu przy dociąganiu obroży. Nie odstępował na krok pani Jadwigi, domagał się dalszych spacerów.
- wizyta z dnia 28 XI 2010r już nie cieszyła nas tak bardzo. Ponownie pojawiły się wysięki skórne... W jednym miejscu znowu tworzy się stan zapalny...niestety mamy tego świadomość ,że nieustannie będziemy walczyli  z nawrotami choroby..dalsza walka możliwa jest wyłącznie dzięki DARCZYŃCOM WSPIERAJĄCYM LECZENIE  DINGO POPRZEZ  ZAKUP CEGIEŁEK. Gorąco dziękujemy!!!
28 listopada 2010r wykonaliśmy Dingo kolejną - tym razem zimową sesję zdjęciową:

 

 

 

Pierwsza faktura rozliczająca usługę weterynaryjną Dinga za rok 2010  i i jemu podobnych- psich nieszczęśników:

 


 

Powyżej zdjęcia z niedzielnych odwiedzin w "apartamentach" Dingo.
Pies przywitał mnie słodkim chrapaniem. Pani Jadwiga zachęcała go słownie do spacerów w słoneczną niedzielę. Szkoda tak pięknego dnia....
Dingo wybudził się , spojrzał na nas i - podał nam łapę raz lewą a raz prawą...pacnął nią w kartkę  z datą i uderzył powtórnie w głęboki sen.
Chciałam zobaczyć stan jego skóry....Okazało się ,ze HRABIA DINGO owszem , owszem ruszy się z posłania NAWET SAMODZIELNIE - gdy usłyszy hasło MASZ KOTLETA!!!
Tak było naprawdę!!! Żyje sobie na kotlecikach i nie tylko! Pani Jadwiga oddała mu całe swoje serce. Zimą nie odpuszczała ze spacerami , co widać na startych pazurach. Nawet gdy już rozjeżdżał się na lodzie i leżała jak żaba - prosiła przechodniów o pomoc i podnosili go - żeby szedł dalej. Czasami musiała męczyć się sama, Dingo sporo waży.
Co do skóry.....stan przewlekły. Sączące się zmiany są nieustannie leczone , pryskane "Pnthenolem". Łyse miejsca zarastają sierścią ,żeby ponownie zmienić się chorobowo i tak w kółko....Zad Dinga wygląda jak KACZY KUPER - jak leży tego nie widać. Torebki stawowe przy piętach są nieco mniejsze ...ponadto DINGO JUŻ TAK NIE ŚMIERDZI!!!
ŻYJE JAK LORD POD SCHODAMI , PRZY KOMINKU W SALONIE I NIE MYŚLI WRACAĆ DO SWOJEGO "M1" W DREWUTNI!!! UDAJE ŻE ZAPOMNIAŁ DROGĘ.. GDY MU SIĘ JĄ PRZYPOMINA ZAPIERA SIĘ JAK KOZA!!! A MĄ SPORO SIŁY i tak Pani Jadwiga przegrywa z nim walkę o zmianę lokum...
Co do oczu - stany zapalne zostały podleczone. Już Dingo nie ma białkówek jak ogień.
Stan psychiczny psa mnie zaskoczył.Można powiedzieć ,że zrobił się dowcipny. Panią Jadwigę całkowicie sobie podporządkował , do tego stopnia -że musiała zmienić zwyczajową porę niedzielnej Mszy Św. Niestety o tej godzinie DINGO WYPROWADZA SWOJĄ OPIEKUNKĘ NA SPACER!!!
----------------------------
Pozdrawiam
FOZ M.Mazur

 

 

Byłyśmy dzisiaj  t.j. 07.09.2011r z lekarką / widać ją na zdjęciu w trakcie wykonywania zastrzyków/ u Dingo. Mój Boże jak On "gaśnie". Nastąpił silny spadek masy mięśniowej .... obecnie jest wręcz anatomicznie wychudzony. Przy silnym apetycie i bardzo dobrym wyżywieniu, wspaniałej pielęgnacji .... natura robi swoje. Dingo przypomina "ludzkiego dziadka' trwającego na końcu drogi życia.
Warunki, w których przebywa mobilizują go do życia.
Niestety stawy tylnych łap odmawiają posłuszeństwa. Psu trudno jest podnieść się z podłoża. Opiekunka pielęgnuje go jak ludzkiego noworodka
- uszy czyści i zakrapla "Aurizonem" /pies znowu "trzepie" łbem/
- oczy przemywa i smaruje maścią na antybiotyku "Neomycini"
- sierść spryskuje Panthenolem
- 2 X DZ PODAJE ANTYBIOTYK DOUSTNIE
- żywi świeżo gotowanym mięskiem , aby chore dziąsła nie musiały miażdżyć pożywienia
- wyprowadza na spacery
- posłanie  utrzymuje w czystości / codziennie świeże prześcieradełka/
- w chłodne dni ogrzewa psa przy kominku w salonie
- letnią porą utrzymuje go w drewnianym, domku razem z kotkami

..................... Dingo zasłużył na taką opiekę!!!!!!!!!
..................... Z całego psiego serca Dinguś wszystkim DARCZYŃCOM GORĄCO DZIĘKUJE!!!!

WE WTOREK TJ. 13.09.2011 NASTĄPI KOLEJNA WIZYTA CELEM PODANIA NASTĘPNYCH LEKÓW W ZASTRZRYKACH.

.

==============================================================================
Aktualizacja - dn.18.10.2011r

Kolejne lekarskie wizyty u Dingo pokryje RTOZ ze zbiórki pieniężnej wykonanej w rodzinnych stronach pieska. Bardzo dziękujemy za wsparcie finansowe. W załączeniu przedstawiamy kopię Faktury za powyższą usługę weterynaryjną.
.
.