Imię: BOBEK

Bobek wraz z Kajtkiem żyli sobie jak bracia wspólnej niedoli. Bezdomni - lecz zapewne nie bezpańscy. Mieli kiedyś dom, a ostatnio ponoć nawet zostali przygarnięci "z drogi". Okazało  się jednak, że w mroźne dni spali na oblodzonej ziemi w środku lasu. Za dnia wychodzili do DOBRYCH LUDZI PO POMOC. Jedni ludzie ich karmili - drudzy bili. Kajtek latem został obity deską z gwoździami. Rany leczyła miejscowa weterynarz /dzwoniła do mnie z tą informacją/. Bobek tym razem został brutalnie skopany - aż do połamania kości udowej. Świadek zdarzenia podaje, że sytuacja miała miejsce dobę przed naszym przyjazdem. Tego haniebnego czynu dokonali 16 letni chłopcy.
Dziwimy się bardzo...za co doznały takiego upodlenia? BOBEK i KAJTEK to PSIE ANIOŁY CIERPLIWOŚCI I ŁAGODNOŚCI!!!!

Kto doznał jakiegokolwiek złamania, wie jak bardzo jest to bolesne!!! Bobek pozwala wykonać przy sobie wszystko!!! Nie gryzie z bólu tylko łagodnie wpatruje się swoimi wielkimi ślepkami w człowieka. Może to go zgubiło - łagodność i ufność zamiast agresji!!!!
Faktury za leczenie  w dniach 12 i 13.12.2012r prawdopodobnie zapłaci gmina, z terenu na którym doszło do zdarzenia. My z tego powodu załączamy tylko Karty Informacyjne z Kliniki Katowice Brynów.

 

 

 

 


Dnia 12.12.2012r łącznie wykonaliśmy 270 km w godzinach od 10.00- 19.30, tylko po to aby udzielić pomocy tym biednym psom. Dobrze, że tym razem nie utknęliśmy w korkach. Jechaliśmy ze Śląska do Gminy Dobryszyce w woj. łódzkim - zabraliśmy BOBKA i KAJTKA - i jechaliśmy bezpośrednio do Kliniki Katowice Brynów. Lekarze wykonali szczegółowe badania /m.in. 4 RTG obrazujące skomplikowane złamania, zatrzymanie moczu w ilości 200 ml. koprostazę/. Psa zacewnikowano odbarczając nagromadzony mocz, wykonano wlew doodbytniczy celem odbarczenia jelit.......itd.....BOBKA pozostawiono w klinice do wykonania specjalistycznego zabiegu........

Pies bardzo cierpi!!!!!! Z powodu wymogu indywidualnej intensywnej opieki pooperacyjnej  w pierwszych dobach po zabiegu operacyjnym, sprawowanej bezpośrednio nad psem przez osobę wyłączoną z innych zadań - wydano nam psa bez pobytu stałego w klinice. Codziennie musimy pokonywać do kliniki odległość 60 km celem prowadzenia stałej kontroli lekarskiej i dalszego specjalistycznego leczenia.
Pierwsza noc pooperacyjna wymagała trzymania psa na rękach człowieka z podporem kolan. W tej pozycji dobierano mu wygodną pozycję do krótkiego - bólem przerywanego snu. Od godz 9.00 rano pies próbował sam przyjąć pozycję bezpieczną - układając  się na prawym boku. Długo jednak nie potrafił wytrwać w tym ułożeniu, ponieważ stałe leżenie na jednym boku upośledza krążenie krwi i wywołuje drętwienie tej części ciała.
W ogrodzie oddał mocz i wydalił odrobinkę stolca /czyli klinice udało się zlikwidować koprostazę i przywrócić normalną funkcję wydalniczą/. Wodę pił o godz 4 w nocy i 11.00 przed południem. Lekki posiłek zjadł o godz 8.00 rano.

Po ŚWIĘTACH pojedziemy do zdjęcia szwów pooperacyjnych. Za 4-6 tygodni zostanie wykonane kontrolne RTG. Jeżeli zrost będzie przebiegał bez powikłań, pies zostanie poddany kolejnej operacji usunięcia gwoździ i pętli. Dozna ponownego bólu i cierpienia.
Następnie rozpocznie się rehabilitacja /płatna/ celem uruchomienia nieczynnej kończyny i niedopuszczenia do  zaników mięśniowych.
Z powodu utraty profesjonalnego aparatu fotograficznego, wykonaliśmy foto cierpiącego BOBKA telefonem komórkowym. Zdjęcia są bardzo słabej jakości, za co przepraszamy.
Mój kręgosłup siada - nie daję już rady nosić psów. Bobka znoszę z pierwszego piętra, ponieważ musi być stale ze mną we dnie i w nocy - a tam mam biuro i możliwość wspólnego z nim nocowania. Kajtek zaczął już sam latać za nami. Nosiłam go tylko i aż dwa dni.

Info z dnia 16.12.2012r


Bobek i Kajtek współcierpią
. BOBEK z powodu zabiegu - Kajtek z powodu cierpienia współbrata. Jak w każdej chorobie - najtrudniejsze jest chorowanie nocą. Doustny "METACAM" próbuje złagodzić ból.....nie wyeliminuje go całkowicie.

 

 

Aktualizacja - 17.12.2012r


Stan zdrowia pieska uległ pogorszeniu. Od godz 4 w nocy stał się bardzo niespokojny, pobudzony, manifestujący dreszcze po całym ciele, popiskujący, wydający okresowo 'ostry psi krzyk'. Próbował ratować się ucieczką, błądząc nerwowo na trzech łapkach po pokoju. KUŚTYKAŁ tak, jakby chciał uciec od silnego bólu. Temperatura ciała rosła. O godz 10.30 wynosiła 39.4 st.C
O godz 8.00 wysikał się i nawet zjadł suchą karmę dla szczeniaków z "PURINY". Potem już było co raz gorzej. Stał się apatyczny, osowiały, lecący, cały w dreszczach. Nie chciał pić wody. Podudzie operowanej łapki obrzękło.
Skonsultowaliśmy się  telefonicznie z panem doktorem Krzysztofem Czogałą. DOKTOR WYDAŁ POLECENIE NATYCHMIASTOWEGO PRZYJAZDU. Lekarze wnikliwie zbadali pokornego BOBKA. Doktor Czogała wykonał punkcję obrzęku w okolicy stępu chorej łapki. Dzięki Bogu wynik był "ujemny", co oznacza brak obecności ropnia!!!! Pani doktor Paczkowska osłuchała pieska, pobrała mu krew do analizy. Oczywiście leukocyty są podwyższone, ale nerki wydolne - więc włączyła dodatkowo drugi antybiotyk "GANTAMYCYNĘ" 0,9 ML = 40 MG DOMIĘŚNIOWO /bardzo bolesny zastrzyk/. I tak w zastrzykach Bobuś otrzymuje jeszcze
- METACAM
- CEFALEXIM 18% 100ML 1 ml dziennie
- LOXICOM 100 ML 1ml dziennie
Lekarze doszli do wniosku, że powyższy stan jest konsekwencją spóźnionej ingerencji chirurgicznej. PIES ZOSTAŁ BRUTALNIE SKOPANY dużo wcześniej - co najmniej 8 grudnia 2012r. Gdyby można było mu pomóc zaraz po tym potwornym zdarzeniu, rana goiła by się dużo lepiej. Po 5 dniach od  złamania nagromadziły się zmiany idące w kierunku powikłań. Na to nałożony został ingerujący zabieg kostny i w organizmie psa rozpoczęła się prawdziwa walka - czego mamy teraz objawy.

Z bijącym sercem próbujemy podnosić pieska - tak aby sprawić mu jak najmniej bólu. Waży 15 kg co dla mojego pourazowego kręgosłupa jest bardzo trudnym zadaniem. Na dodatek sama mam stłuczone lewe udo - więc cierpimy z BOBKIEM ze wzajemnym zrozumieniem sytuacji.
Tak bardzo pragniemy spokojnej nocy dla niego!!!! Już tyle wycierpiał...nawet próba oddania moczu jest dla niego potwornym cierpieniem...bo jak ma podnieść do góry chorą łapkę?! Tak przecież sikają samczyki, a on męczy się, kręci w kółko, aż najwcześniej po 10 minutach oddaje mocz powoli, po kropelce.

 

Aktualizacja - 21.01.2013r

 

Dzisiaj konsultowałam się telefonicznie z kliniką w sprawie terminu wtórnej operacji. Doktor Czogała wraz z panią doktor Paczkowską wyznaczyli operację na dzień - 30 stycznia 2013r. Z jednej strony cieszy nas fakt usprawnienia ruchowego pieska, który po wyjęciu gwoździ i śrub ma szanse na całkowitą pełno-sprawność. Niestety przeraża nas fakt ponownego cierpienia psa i wysiłku sprawowanej nad nim opieki. Bardzo chcielibyśmy, aby było już po wszystkim!!!!


Aktualizacja - 1.02.2013r

 

Bobek jest już po szczęśliwie odbytej operacji usunięcia gwoździ i pętli - w nomenklaturze weterynaryjnej zabieg określa się jako  "usunięcie stabilizacji wewnętrznej i zewnętrznej". Kości zrosły się prawidłowo. Teraz po wyjęciu szwów /za 12 dni/ - psa czeka  rehabilitacja. Szczegóły uzgodnimy przy dzisiejszej wizycie. Jak na razie piesek "nie używa" chorej łapki, nadal "nosi" ją w górze - ot tak sobie luźno wisi mu i dynda.

Dzięki BOGU, nie doświadczyliśmy powtórki silnego cierpienia jakie dręczyło go przy pierwszym zabiegu!!!

Podajemy mu zalecone leki:
1/ "CIMALGEX" 30 mg - 1X1 tabl.
2/ "KEFLEX' 250 mg - 2x1 tabl.
3/ VIT "B comp." - 3x2 tabl.

Do usunięcia szwów za 12 dni. Opieka nad psem - zalecenie jak po poprzednim zabiegu operacyjnym.

Serce nam rośnie widząc radość i szczęście psiego męczennika. Założyliśmy mu mikrochip i usilnie wypatrujemy rodziny adopcyjnej.

Zdjęcie wykonaliśmy przy odbiorze psa z kliniki 31-01-2013r:

 

Bez pomocy Ludzi o Wielkich Sercach nie będziemy w stanie dalej pomagać takim skrzywdzonym psiakom jak Bobek!!  

Serdecznie prosimy Państwa o wsparcie finansowe.
Liczy się każda, nawet najmniejsza wpłata, dzięki której będziemy mogli pokryć koszty leków i rehabilitacji. Dla Państwa to tylko kilka złotych, a dla psów - szansa na dojście do pełnosprawności i życie, na jakie zasługują.

ZAPRASZAMY DO ZAKUPU CEGIEŁEK

Można wpłacać pieniądze bezpośrednio na nasze konto:


FOZ "ULGA W CIERPIENIU"

FUNDACJA OPIEKI NAD ZWIERZĘTAMI SKRZYWDZONYMI PRZEZ LUDZI
42-600 Tarnowskie Góry ul. Częstochowska 58

Numer konta: 24 8463 0005 2001 0001 2045 0001

Bardzo prosimy , by na przelewach pieniężnych w wierszu "tytułem" określać cel wpłaty/przelewu słowami :  "DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE FUNDACJI" PRZYKŁAD:



Wzór prawidłowo wypisanego przelewu dla osób prywatnych jak i firm -  aby mogły przekazać pewien procent od stopy opodatkowania jako darowiznę (6-10%) co uprawnia do pomniejszenia podstawy opodatkowania w rozliczeniu rocznym:

 


DRUK DO POBRANIA



W przypadku darowizny na potrzeby określonego  psa lub kota , prosimy  zaznaczyć cel wpłaty/przelewu jego imieniem "DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE FUNDACJI - DLA ..................np. Bobka." Prosimy również dopisywać login z Allegro - ułatwi nam to identyfikację wpłaty!!


Jeżeli chcieliby Państwo pomóc w inny sposób (np. poprzez zakup leków czy preparatów) prosimy o kontakt z jego opiekunką (prezesem fundacji) - Magdaleną Mazur tel. 604-253-456




www.ulgawcierpieniu.pl


SERDECZNIE DZIĘKUJEMY ZA POMOC!

Nie możesz zmienić całego świata, ale możesz zmienić cały świat dla jednego zwierzęcia !

Czas kwarantanny i adopcji psów do nowych warunków rozpoczął się od dnia przyjęcia tj od 03.03.2012r / od soboty/. Podróż z Warszawy na Śląsk suczki zniosły cudownie. Jechały bezszelestnie, tak jak gdyby ich w samochodzie w ogóle nie było. Po wyjściu z auta - szczególnie Hestia zorientowała się w sytuacji i chciała "wracać'. Przez pierwsze trzy dni próbowała opuścić posesję szukając luki w ogrodzeniu- Nastia ją naśladowała. Spacery wykonywane trzy razy dziennie spowodowały zapoznanie się suczek z okolicą oraz dały możliwość obserwacji sprawności ruchowej psów. W sumie marsze na smyczach trwały pięć dni. W szóstym dniu suczki oswoiły się ze szczekaniem pozostałej sfory, Już same odważnie wychodziły w ogród za potrzebą. Problem z zatrzymaniem stolca i oddawaniem wraz z moczem po godzinnym marszu - ustąpił u Nastii po zabiegu 12.03.2012r. W tym dniu lekarz palpacyjnie odetkał zatkane kieszonki kanałów około odbytowych. Suczki zostały odrobaczone - w stolcu nie zauważono pasożytów. Utykanie Nastii i sztywność chodu czyli ogólne trudności z poruszaniem - suczka okazywała już w Warszawie. Otrzymywała doustnie stosowne leki działające osłonowo i p/ bólowo oraz p/zapalnie. Leczenie kontynuowano w fundacji. Zaobserwowano u Nastii wzmożone pragnienie , nie przekładające się na ilość i częstość oddawanego moczu -oraz wzmożony apetyt czyli.. wskazanie do zaburzeń na podłożu chorobowym- tylko jakim?

Sądzimy ,że cały stres związany ze zmianami w ich życiu spowodował pogorszenie stanu zdrowia u wrażliwej Nastii.

W nocy 16 marca 2012r o godz 2,30 nastąpiły obfite, chlustające wymioty. W pokoju z psami nocuję - więc usłyszałam co się dzieje. Wymioty cuchnące o zapachu  kałowym, nad ranem z czystą żółcią- trwały do godz 8 ,00. Od godz 8,00 do 8,45 suczka leżała na jednym boku i oddychała w przyspieszonym tempie hiperwentylując się.


Od godz 8,45 rozpoczęło się postępowanie diagnostyczno-terapeutyczne. Cały opis zawarty jest Kartach Leczenia Zwierzęcia / scany w załączeniu/. Reasumując występuje jakaś hiperlipidemia - na jakim tle? Aparatura nie może dokonać wszystkich pomiarów z powodu przekroczenia norm. Suczka jest leczona- wizyty odbywają się codziennie do południa w lecznicy. Leki podawane są w kroplówce, domięśniowo - i podskórnie.. Kontrolne badanie analizy krwi za kilka dni.


Do dnia 1/ marca/ 2012r koszty do zapłaty - wynoszą:258,00zł